Patrząc z boku może się wydawać, że wszystkie pary młode biorą udział w tym samym wyścigu po oryginalność, którego główna nagroda nie jest niestety jasno sprecyzowana. Rozgłos w internecie? Zaskoczenie znajomych? A może dobra zabawa i odrobina wygłupów podczas stresujących przygotowań do ślubu? O ile część pomysłów nawet do mnie przemawia, większość to niestety zupełnie nietrafione absurdy. Tak właśnie narodziła się krwawa sesja zdjęciowa – bo czy jest lepszy sposób na świętowanie zaręczyn niż z nożem w dłoni i krwią na ubraniu?
Na początku pomysł nie brzmi aż tak niesmacznie, bo mroczna sesja kojarzy mi się z zawsze elegancką Morticią Addams, ale tu chodzi o coś zupełnie innego. O łopatę, ciało w worku i zakrwawione ręce… oczywiście z pierścionkiem zaręczynowym na pierwszym planie. Może jest we wspólnym popełnianiu morderstwa jakiś czynnik jednoczący? Świadomość, że ta druga osoba zna twoje największe tajemnice i była z tobą w najtrudniejszych chwilach… takich jak zakopywanie ciała w lesie. Mam wrażenie, że podobną jedność można poczuć także w innych momentach związku (co ja tam wiem, ciała nigdy nie zakopywałam, nie mam porównania), niekoniecznie fotografując się z nożem trzymanym na plecami ukochanego. No, ale czym byłaby krwawa sesja zdjęciowa bez odrobiny makabry?
W gruncie rzeczy nie rozumiem przesłania tych zdjęć. Chodzi o to, że ślub jest gorszy niż śmierć? Że dokonaliśmy niemożliwego – zaręczyliśmy się LUB zabiliśmy człowieka? A może jest to wołanie o pomoc któregoś z narzeczonych – poznali się przez portal randkowy, więc może po prostu nie wiemy wszystkiego…? Aha, krwawa sesja zdjęciowa to tylko jeden z elementów układanki – na zaproszeniach zamiast kwiatów czy serduszek są kościotrupy. Jedno trzeba im przyznać – niewiele par powtórzy ten pomysł.
A może się mylę i jest to nowy trend, którego uroków nie potrafię dostrzec…?
Jeśli chcecie obejrzeć więcej zdjęć nie przegapcie tego artykułu.
Comments 1
Pingback: Suknie ślubne Galia Lahav - Weselne Przypadki – Justyna Kościelska